Jesionka prababci

2023-08-27
garść borówki bagiennej zebrana w czerwoną chustkę typu buff

Idę otulona doznaniem zmysłowym spod hasła Jesionka Prababci. Kojarzycie zapach szafy zadbanych starych ludzi? Oprócz lawendowych mydełek i nutki wody kolońskiej dziadka był tam jeszcze ciężki zapach bagna. Nie skisłego błota, a rośliny o tej nazwie (używanej tradycyjnie do odstraszania moli).

Przez cały sezon przychodzimy ze współlokatorką/wolontariuszką/kumpelką pływać w torfowym jeziorku. Zajechałam tu w impulsie, wracając ze stacji. Odwoziłam Jagnę na pociąg, postanowiła odwiedzić znajomych pod Warszawą. Zostawiła za sobą myśl, rzuconą gdzieś przy śniadaniu. Że to ostatnia niedziela wakacji. I może by ją spędzić wakacjowo-leniuchowo. Zaszłam więc pływać, nieprzygotowana. A tu ostatnioniedzielne tłumy. Grillujące, siedzące nad wodą (mławianie w leśnym jeziorku nóg nie moczą). Nieważne zresztą corobiące, nie będę bulwersować nagością.

Na pływanie bez kostiumu mamy z kumpelą obczajony tył jeziorka. Wskakuje się w brunatną od kwasów humusowych toń bez gruntu pod stopami, wyłazi zaś gramoląc na korzeń rosnącej tuż przy brzegu sosny. Dwóch ojców rodziny widzi z oddali sylwetkę bez ciuszków nurkującą w wodzie. Kiedy więc robiąc rundkę wokół jeziora zbliżam się nieco do ich brzegu, nagle obaj postanawiają wejść parę kroków do wody. Chyba mają nadzieję, że rusałka wylezie na brzeg świecąc düpskiem. W tym momencie nie myślą ani o żonkach ani o zgorszeniu kilkuletnich pociech, które być może nigdy golasa nie widziały. Słyszę niosące się po tafli rozmowy, w ożywionej intonacji i lekkim obniżeniu tembru głosu rozpoznaję testosteronową nutkę. - Ale ciepła ta woda. - O tak, bardzo ciepła. Na takie wyżyny oryginalności wspinają się ojczulkowie.

Odpływam, w nosie mając ich zawiedzenie. I chyba po to, by zmyć z siebie tę odrobinę lepkości, zamiast do auta, ruszam w niegęsty las podszyty miękkim, jasnozielonym torfowcem. A może to sugestia Jagny zapadła głębiej i chcę oprócz przekąpania zaliczyć też spacer. W lipcu żałowałyśmy, że nam się nie zebrało na jagody. Teraz idę i nadrabiam, najpierw czerwoną borówką, potem pijanicą - to kuzynka czarnej jagody, rosnąca wśród torfowca i bagna zwyczajnego. To bagno i jego aromaty w gorący parny dzień zrobiły mi ten klimat.

Pamiętam z wyprawy po Szwecji, że od nadmiaru potrafi boleć głowa. Dlatego zanim ruszę autem, siedzę i piszę sobie, a ledol i palustrol opuszczają mój krwiobieg. Bardzo nieinstagramowe to pisanie. Autorzy dłuższych kolumn w czasopismach mają na to etykietkę i nawet są proszeni o beztroskie zmiany wątków, które sprawiają, że każdy czytelnik o inny kawałek refleksję zahaczy. Ostatnio odtruwam się od przesytu scrollowania i prawie wstawiam postów. Pozwolę więc sobie na jednorazowy potok słów. Ot, #barbiofelieton

Moje ostatnie wpisy

zdjęcie

Zajrzyj do mnie

Przyroda, slow life, DIY, no waste, upcykling, babskie rolnictwo, permakultura, kiszonki, ekologia, dobre życie. Zapraszam.

Dojazd do gospodarstwa

Skontaktuj się jeśli chcesz przyjechać i kupić moje produkty.

Telefon (+48) 660-132-404
Adres: Parcele Łomskie 16 E 06-500 Mława, na skraju Mazowsza i Mazur

© 2021-2025 Chaszcze Gospodarstwo Permakulturowe. Strona zbudowana w Najszybsza.pl